Joanna Lichocka Joanna Lichocka
6562
BLOG

Rękawiczki Ewy Kopacz

Joanna Lichocka Joanna Lichocka Polityka Obserwuj notkę 58

Ważny wywiad z Martą Kaczyńską przeprowadzili w najnowszej „Gazecie Polskiej Codziennie” Dawid Wildstein i Samuel Pereira. Oto link: http://niezalezna.pl/26455-zmartwychwstanie-wartosci

Pani Marta ciepło wspomina w nim także o moim tekście, który ukazał się na łamach GPC z dziesięć dni temu. Chciałabym zatem go tutaj Państwu przypomnieć. Opatrzność niezwykle celnie dobiera rekwizyty.

 

Rękawiczki Ewy Kopacz

 

„Przydzielono do niej pokojówkę – wyjaśniał Korowiow – i ta pokojówka od trzydziestu lat kładzie jej w nocy na stoliku koło łóżka chustkę do nosa. Kiedy się budzi, chustka już tam leży. Paliła ją w piecu, topiła w rzece, ale to nic nie pomogło”. To oczywiście fragment „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa, ten, w którym na balu u Wolanda Małgorzata zapamiętuje „pijaniusieńką twarz kobiecą o oczach bezmyślnych, ale nawet w tej bezmyślności błagalnych”, twarz Friedy, która niegdyś zadusiła swoje dziecko chusteczką.

Pod płaszczem tupetu

Ta historia przypomniała mi się, gdy oglądałam w internecie zestawienie wypowiedzi Ewy Kopacz na temat identyfikacji, sekcji zwłok i traktowania szczątków po katastrofie smoleńskiej, które przygotował jeden z internautów. Można zobaczyć ten filmik („Ewa Kopacz: jak ewoluowały kłamstwa smoleńskie pani marszałek”) na stronie vod.gazetapolska.pl. Widać w nim nie tylko plątanie się byłej minister zdrowia w kłamstwie. Im dalej od wydarzeń w Smoleńsku, tym bardziej nerwowe są kolejne wystąpienia Ewy Kopacz, czuć w nich zniecierpliwienie. W jej oczach nie ma jeszcze błagania, czai się w nich raczej skrywana pod płaszczem tupetu rosnąca irytacja. Być może jeszcze nie wie albo dopiero tylko się domyśla, że przy niej już zawsze będą gumowe rękawiczki. Te zaszyte wraz z ziemią i kawałkami drewna w ciałach ofiar smoleńskiej katastrofy. Pojawiać się będą codziennie – w spojrzeniu kogoś na korytarzu sejmowym, na ulicy, w sklepie. Na bankietach obstawianych przez trzymających władzę platformersów i ich dwór – tak, tam też przynajmniej jedno spojrzenie, jakiś delikatny półobrót plecami przywoła, przyniesie, podsunie. Okropny przedmiot, już chyba lepsza ta chusteczka z granatową obwódką. Ale może właśnie to jest ów najtrafniej dobrany przez Opatrzność rekwizyt Ewy Kopacz – rosyjskie gumowe chirurgiczne rękawiczki.

Próbowała je już zakopać – stenogram debaty sejmowej, podczas której przedstawiała informację na temat poczynań rządu w Moskwie, został zmanipulowany. Ówczesna pani minister – przypomnę, choć te słowa pewnie brzęczą nam wszystkim w głowach – mówiła wtedy w Sejmie tak: „Najmniejszy skrawek, który został przebadany, najmniejszy szczątek, który został znaleziony na miejscu katastrofy, wtedy kiedy przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku na głębokości jednego metra i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny, każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie”.

Pozostaje ludzka pamięć i nagrania

Media udowodniły, że na miejscu katastrofy wiele tygodni i miesięcy po niej znajdowane były i nadal są znajdowane przedmioty i szczątki ofiar i samolotu, wiemy dobrze, że żadnego „przesiewania” nie było, a pod betonowymi płytami położonymi na części terenu katastrofy wciąż – to wynika z badań polskich archeologów – najprawdopodobniej leżą szczątki. Wiemy już też, że do Polski po wszystkich pogrzebach przyjechało 200 kg niezidentyfikowanych szczątków ciał – spopielono je i pochowano we wspólnym grobie na Powązkach.

W stenogramach sejmowych więc ta wypowiedź Ewy Kopacz brzmi dziś tak: „Gdy znaleziono najmniejszy szczątek na miejscu katastrofy, wtedy przekopywano z największą starannością ziemię na głębokości ponad 1 m i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny. Każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie”. Być może, fałszując stenogramy, sądzono, że podobnie jak rękopisy i one nie płoną. Ale najwyraźniej zapomniano, że pozostaje pamięć ludzka i nagrania. Oryginalną wypowiedź Ewy Kopacz przywołałyśmy np. razem z Marią Dłużewską w filmie „Pogarda”. Krąży teraz nie tylko w internecie, ale i w postaci ponad stu tysięcy płyt z filmem.

Zatrzymana w kadrze

Podobnie nie da się wymazać sceny ze spotkania pani minister w Moskwie dwa dni po katastrofie, gdy przed Władimirem Putinem reprezentująca polskie państwo pani minister mówiła tak: „Pracujemy jak jedna wspólna rodzina. I powiem szczerze – po raz pierwszy jestem świadkiem tak dobrej współpracy i uzupełniania się w tej pracy nawzajem”. Ta scena – z lekko znudzonym Putinem i rozpływającą się w podziękowaniach Ewą Kopacz – rozgrywała się kilkanaście godzin po tym, gdy jeden z rosyjskich „specjalistów”wrzucił gumowe rękawiczki i to, co walało się na stole, do jamy brzusznej jednej z ofiar, brudne ciało zaszyto i bez ubrania zapakowano do foliowego worka. Następnie zawiązano go z obu stron, na to rzucono odzież przywiezioną przez rodzinę, by ubrać ciało, a trumnę zalutowano. „Jeszcze raz wszystkim gorąco dziękuję” –powtarzała pani minister przed Putinem, panią Anodiną i panią Golikową, minister zdrowia Rosji.

To także wówczas, na tamtym spotkaniu, ogłoszono, że strony rosyjska i polska nie będą zwracały się do innych państw o pomoc w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy, a lot Tu-154 był lotem cywilnym. Ściślej – tak postanowili Rosjanie, obecna na spotkaniu minister nie zaprotestowała. W tamtej chwili w jej oczach nie było cienia irytacji. Raczej pokora i… zupełna bezmyślność. Pewnie to ona sprawiła, że polska minister zdrowia nie zrozumiała, że także dla niej Smoleńsk stał się kluczowym, decydującym wydarzeniem życia. Że została w tamtych scenach zatrzymana w kadrze, któremu będzie się przyglądała przyszłość. I że gumowe rękawiczki też w nim są. Leżą tuż obok pani marszałek.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka